Polskie firmy produkcyjne, które nie zdążyły jeszcze otrząsnąć się po pandemicznym wstrząsie otrzymały kolejny cios.
Zerwane łańcuchy dostaw, rosnące ceny i kłopoty z pozyskaniem surowców i komponentów, odpływ ukraińskich pracowników – to tylko niektóre z długiej listy wyzwań czekających w najbliższym czasie polski biznes w efekcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przedsiębiorcy liczą na wsparcie w utrzymaniu zdolności produkcyjnych i poszukiwaniu alternatywnych rynków zbytu.
Zgodnie z szacunkami Krajowej Izby Gospodarczej, około 10 proc. średnich i dużych polskich przedsiębiorstw już teraz może odczuwać konsekwencje zablokowania rynku ukraińskiego oraz sankcji nałożonych na Rosję i Białoruś. – Ta liczba będzie się powiększać m.in. dlatego, że problemy zaczną dotykać również firmy dla których Ukraina, Białoruś czy Rosja były krajami tranzytowymi – przewiduje Piotr Soroczyński, Główny Ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. W trudnej sytuacji może znaleźć się również wiele mniejszych firm kooperujących z dużymi podmiotami. Przykładem może być tu branża chemiczna. – Polska Chemia to nie tylko wielkie zakłady i grupy chemiczne, lecz także średni i mali przedsiębiorcy. W jej ramach funkcjonują dziesiątki podsektorów i gałęzi, setki procesów i tysiące produktów. Ogromna ilość rozwiązań, zastosowań, powiązań, dostawców i odbiorców – to system naczyń połączonych, który został dotknięty skutkami wojny i wynikających z niej implikacji – mówi Tomasz Zieliński, Prezes Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego (PIPC).
W optymistycznym scenariuszu Krajowa Izba Gospodarcza przewiduje, że z powodu sytuacji na Ukrainie w tym roku wzrost polskiego PKB obniży się do poziomu 3,5%. W przypadku przedłużenia konfliktu prawdopodobny jest spadek do 2%, a to już może oznaczać poważne problemy na rynku pracy. To na razie prognozy – ale przedsiębiorcy już dziś muszą mierzyć się z konsekwencjami wojny. – Jedną z głównych kwestii, wynikających z wojny w Ukrainie dla branży chemicznej są pozrywane łańcuchy dostaw, które niejednokrotnie były już wcześniej mocno nadwyrężone przez COVID-19. Wojna dodatkowo pogłębia dezorganizację wywołaną przez wychodzenie gospodarek kryzysu spowodowanego trwającą ponad dwa lata pandemią. Obecna sytuacja prowadzi m.in. do coraz większych niedoborów kluczowych komponentów, półproduktów – to istniejący już problem, który nadal się pogłębia – wyjaśnia Prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. – Nierzadko przedsiębiorstwa obawiają się konieczności ograniczenia działalności i utraty płynności finansowej, w wyniku szeregu okoliczności, na które sytuacja wojenna ma wpływ – począwszy od wzrostu cen paliw, energii, przez problemy z dostępnością surowców i innych niezbędnych dla prowadzenia działalności towarów, aż po odcięcie od wschodnich rynków i dostawców oraz wzrost kosztów podwykonawców. Wojna wpływa na wzrost cen metali – już teraz obserwowane są zwyżki cen niklu czy palladu, którego rosyjski eksport stanowi aż 45 proc. jego globalnej produkcji. Metal ten jest wykorzystywany np. do produkcji katalizatorów czy układów scalonych, wykorzystywanych w wielu urządzeniach. W związku z wojną obserwujemy zachwianie wymiany handlowej i konieczność poszukiwania nowych rynków zbytu dla wielu przedsiębiorstw z krajowego sektora chemicznego – dodaje Tomasz Zieliński.
czytaj dalej Wojna w Ukrainie. Polscy przemysłowcy oczekują wsparcia. krainie-polscy-przemyslowcy-oczekuja-wsparcia/
Źródło: www.kig.pl